Lawendowe Niebo
Jakiś czas temu na swoim profilu na Facebook’u udostępniłam wydarzenie pt. „Robimy wodę lawendową i odpoczywamy”. Należy się go spodziewać już w najbliższą niedzielę. Zaraz opowiem o magii, jaką kryje w sobie miejsce, gdzie się ono odbędzie. Magii, którą roztacza wokół siebie jego twórczyni.
W poniedziałek na niebie cały dzień walczyły ze sobą chmury, słońce, wiatr i deszcz – i wydawało się, jakby odbywał się między nimi jakiś rytualny taniec. Każde miało swój czas, i, pomimo ich potęgi, wszystko odbywało się w ustalonej gdzie indziej równowadze. Wstrzeliłam się w moment, kiedy królowały chmury ze słońcem i pojechałam do Lawendowego Nieba chwilę po zakończeniu pracy. Cały dzień tłumaczyłam na polski piękne wiersze litewskich poetów. Chciałam pooddychać aromatem unoszącym się z już kwitnącej lawendy, posiedzieć w miejscu do medytacji, oczywiście wśród lawendowego pola, i zagłębić się we własnym wnętrzu.
Gdy się to spełniało i chłonęłam niezwykłą energię przestrzeni, zauważyłam w oddali zbliżającą się do mnie z uśmiechem na twarzy niezwykłą kobietę. To Ola Pieluchowska, inicjatorka i opiekunka tego miejsca. Ola jest też nauczycielką Jogi Integralnej. Mam cichą nadzieję, a może głęboką wiarę, iż przyjdzie taka chwila, że z Olą o poranku będziemy praktykować jogę wśród unoszącej się woni lawendy.
A teraz o samym miejscu i działaniach w Lawendowym Niebie… Trochę wiem, co tu się działo, bo czasami bywałam tu z wizytą. A też wypytałam Olę, jakie osoby do tej pory gościła. W poprzednim roku odbyły się warsztaty robienia wody lawendowej i to nie raz – wtedy całe siedlisko pachnie, w sposób niemożliwy do opisania… Trzeba tu po prostu być. Były też warsztaty Domowego SPA, oto cudeńka, które zrobili ich uczestniczy. Koniecznie chcę wspomnieć, iż Lawendowe Niebo wytwarza własne swoje kosmetyki: peelingi, mydła, wodę toaletową, masło do ciała. Warto je mieć. Mnie urzekło lawendowe masełko do ciała. Po jego użyciu ciało delikatnie pachnie lawendą i mam wrażenie, że wtedy nie jestem tak smacznym kąskiem dla komarów, jak zwykle ?. A to już spory komfort, gdy często przebywa się w lesie czy nad jeziorami.
Czasami do Lawendowego Nieba przylatują też wróżki, bo to przecież doskonałe miejsce na sesje zdjęciowe. Ostatnio zawitała tu grupa przedszkolaków, która brała udział w warsztatach aromaterapii, oczywiście z lawendą w roli głównej. Miód dla ciała i duszy – nie tylko dla maluszków! A bukiety z lawendy pachną nie tylko w różnych okolicznych domostwach, ale i na stołach weselnych: subtelnie cieszą oczy i zmysły weselników.
Plany na przyszłość… W siedlisku znajduje się stodoła, niedługo ma być przebudowana i powstanie w niej sala do ćwiczeń, przede wszystkim do jogi. Więc czekam na te poranki z jogą wśród lawendy, z chęcią będę przyjeżdżać. Zapomniałam też wspomnieć, iż rośnie tu kilka potężnych lip. Chętnie zawitam tu z laptopem i słuchając szumu tych mistycznych drzew, zajmę się tłumaczeniami języka litewskiego. Popijając lawendową lemoniadę, oczywiście.
Będąc szczerą wobec siebie i Was, chcę wyznać, iż po prostu nie da się oprzeć lawendzie. Przynajmniej ja nie potrafię. Przyciąga mnie ona jak pszczoły do kwiatów, dlatego chcę częściej bywać w Lawendowym Niebie i Was też do tego zachęcam.
Tutaj link do profilu Lawendowego Nieba na Facebook’u.
Redakcja: Paulina Gorlewska